Reprezentacja Polski przegrała 1:2 z Holandią w pierwszej kolejce fazy grupowej tegorocznych mistrzostw Europy. Gola dla biało-czerwonych strzelił Adam Buksa, a dla Holendrów trafiali Cody Gakpo i Wout Weghorst. W swoim drugim meczu turnieju Polacy zmierzą się w piątek o 18:00 z Austrią, która udział w mistrzostwach zainauguruje w poniedziałek starciem z Francuzami.
Nie będzie przesadą stwierdzenie, że Michał Probierz zaskoczył swoimi wyborami na inaugurację piątego w historii reprezentacji Polski EURO. Pod nieobecność kontuzjowanego Pawła Dawidowicza w środku trzyosobowego bloku obronnego wystąpił Bartosz Salamon, a do niemałej rewolucji względem ostatniego meczu o punkty (z Walią w marcu) i próby generalnej przed mistrzostwami (z Turcją w poniedziałek) doszło w środku pola i ataku biało-czerwonych. Z piątki Piotr Zieliński, Bartosz Slisz, Jakub Piotrowski, Karol Świderski, Robert Lewandowski tylko ten pierwszy utrzymał miejsce w składzie. Pozostałą czwórkę zastąpili kolejno Taras Romanczuk, Sebastian Szymański, Kacper Urbański oraz Adam Buksa. Dwie ostatnie zmiany były oczywiście wymuszone przez urazy „Świdra” i „Lewego”.
Bez żadnych niespodzianek obyło się za to w składzie naszych rywali. We wczorajszej analizie gry Holendrów przewidywaliśmy dokładnie taką jedenastkę, jaką ostatecznie posłał do boju Ronald Koeman, choć selekcjoner Holendrów starał się jeszcze wprowadzić w błąd sztab naszej drużyny, sugerując podczas sobotniej konferencji prasowej, że niezdolny do gry będzie Denzel Dumfries. Prawy obrońca (a w praktyce prawy skrzydłowy) ostatecznie rozpoczął mecz w podstawowej jedenastce „Oranje”.
Mecz rozpoczął się od groźnego strzału Cody’ego Gakpo, który w 2. minucie zamknął akcję po dośrodkowaniu z prawej strony, opanował piłkę i uderzył obok Przemysława Frankowskiego. Na szczęście zasłonięty Wojciech Szczęsny zachował czujność i sparował futbolówkę zmierzającą w stronę bliższego słupka jego bramki. W kolejnych minutach Holendrzy długo utrzymywali się przy piłce, próbując wciągnąć Polaków na swoją połowę. Biało-czerwoni nie kwapili się jednak do atakowania bramkarza, ani stoperów „Oranje”.
Zamiast tego nasi zawodnicy ustawiali się w średnim pressingu w ustawieniu 1-5-3-2, starając się szczelnie blokować rywalom możliwości zagrania ziemią przez środek boiska. W 9. minucie podopieczni Ronalda Koemana znaleźli się w okolicach naszego pola karnego po rzucie rożnym i wymieniając zaledwie trzy podania wykreowali doskonałą okazję Tijjaniemu Reijndersowi. Pomocnik AC Milan minimalnie przestrzelił.
Po chwili pierwszą składną akcję przeprowadzili Polacy. Z prawej strony dwa podania wymienili między sobą Sebastian Szymański i Przemysław Frankowski, a ten drugi uruchomił prostopadłym zagraniem Adama Buksę. Do naszego napastnika szybko dopadł Virgil van Dijk i zablokował jego strzał.
Po niecałym kwadransie gry z kolejnym atakiem ruszyli Holendrzy. Ich akcja ponownie rozpoczęła się od próby wciągnięcia Polaków na własną połowę, a potem kluczową rolę odegrali Memphis Depay i Xavi Simons, którzy w reprezentacji mają dużą swobodę, nie trzymają się swoich pozycji i potrafią znaleźć się w niemal każdym sektorze boiska.
Uderzenie zza pola karnego pomocnika Red Bull Lipsk przeleciało obok bramki Szczęsnego.
Dwie minuty później Polacy wywalczyli rzut rożny. Do piłki ustawionej w narożniku boiska podszedł Piotr Zieliński i precyzyjnie posłał ją na głowę Adam Buksy, który przytomnie ją trącił, dając naszemu zespołowi upragnione prowadzenie!
W 20. minucie wyczyn Buksy mógł powtórzyć van Dijk, który po kornerze złożył się do woleja, oddając mocne uderzenie, z którym po raz kolejny poradził sobie Szczęsny. Po dwóch minutach to biało-czerwoni chcieli zbudować atak od własnej bramki. Jednak po dłuższym podaniu naszego golkipera pojedynek powietrzny z Buksą wygrał van Dijk, a piłka spadła pod nogi Simonsa, który momentalnie zgrał ją do Depaya. Wyrównanie wisiało w powietrzu, ale szczęście i tym razem było po polskiej stronie. 30-latek mocno przestrzelił.
Kilka minut później doskonałą interwencją w defensywie popisał się Zieliński, który wrócił za rozpędzonym Reijndersem i w ostatniej chwili wślizgiem przeciął jego podanie wzdłuż bramki. Holendrzy nie zamierzali ustawać w swoich próbach, zamykając nas na naszej połowie. Bardzo groźne były szarże z lewej strony Gakpo, który albo wypuszczał sobie piłkę do linii końcowej i dośrodkowywał ją w pole karne, albo łamał akcję do środka i kończył ją uderzeniem. W 29. minucie piłkarz Liverpoolu dopiął swego. Po kolejnym długim podaniu, tym razem od Zalewskiego, Ake wygrał głowę z Urbańskim, zagrał do 25-latka, a po jego strzale piłka odbiła się jeszcze od jednego z naszych obrońców i wpadła do siatki obok bezradnego Szczęsnego.
Po golu wyrównującym Polacy nieco się otrząsnęli i w 32. minucie mogli objąć ponowne prowadzenie. Po akcji Zalewskiego kozłująca futbolówka znalazła się przy Kiwiorze, a ten bez zastanowienia uderzył z woleja. Strzał był silny, ale Bart Verbruggen nie miał prawa go przepuścić. Przez następne 10 minut gra się wyrównała, a żadna ze stron nie stworzyła większego zagrożenia. Dopiero na cztery minuty przed przerwą po koronkowej akcji Holendrów i podaniu Ake przed doskonałą okazją stanął Gakpo. Jego strzał zewnętrzną częścią stopy powędrował jednak nad poprzeczką. W doliczonym czasie gry jeszcze bliżej bramki na 2:1 był Depay, który opanował górne podanie od Ake (lewy obrońca „Oranje” mógł na dobrą sprawę kończyć pierwszą odsłonę spotkania z trzema asystami), nieczysto trafił w piłkę, ale ta i tak omal nie wtoczyła się siatki. Po tej sytuacji sędzia zarządził przerwę.
Po zmianie stron na boisko nie wyszedł już Sebastian Szymański, którego zastąpił Jakub Moder. Już w pierwszej minucie drugiej części spotkania wykazać musiał się Szczęsny, który z trudem sięgnął piłkę uderzoną głową przez Dumfriesa. Warto odnotować, że pomocnika Interu Mediolan dośrodkowaniem obsłużył fantastycznie dysponowany Gakpo.
Po ośmiu minutach, w czasie których biało-czerwoni znajdowali się głównie w defensywie, wreszcie przeprowadzili akcję. Nie zakończyli jej jednak strzałem, a na domiar złego z groźną kontrą ruszyli Gakpo i Simons. Bardzo dobrze zachowali się w tej sytuacji Salamon i Kiwior, którzy umiejętnie wypchnęli atakujących rywali poza światło bramki, zmuszając do niecelnego uderzenia.
W 57. minucie indywidualny rajd lewym skrzydłem przeprowadził Zalewski, którego faulować musiał Dumfries. Polacy znów mieli stały fragment, ale tym razem dośrodkowanie Zielińskiego okazało się zbyt krótkie. Nasi zawodnicy utrzymali się w posiadaniu futbolówki i doprowadzili do sytuacji, po której groźnie uderzał Kiwior. Verbruggen z trudem obronił, a po powtórnej akcji Polaków i strzale Zielińskiego z dystansu pewnie chwycił piłkę.
Teraz to drużyna Michała Probierza była w natarciu i przez moment nie wypuszczała Holendrów z ich połowy. Swoich szans szukali „Zielu”, „Świder” i Zalewski. Mimo to na tablicy wyników wciąż utrzymywał się remis. „Oranje” do głosu doszli ponownie w 65. minucie, gdy po cierpliwym rozegraniu z dość ostrego kąta niecelnie uderzał Dumfries. Od tego momentu Polacy ponownie głównie się bronili, czyhając na możliwość wyprowadzania kontrataków. Po jednym z nich do sytuacji podbramkowej próbowali dojść Świderski z Buksą, ale szybko organizujący się holenderscy defensorzy zabrali im piłkę.
W kolejnych minutach spotkania Polacy w dalszym ciągu bronili się nisko, a Holendrzy cierpliwie szukali sposobu na sforsowanie naszych zasieków. W 73. minucie groźnie po rzucie rożnym główkował Stefan de Vrij. Nieco później zagrożenie po kornerze stworzyli też biało-czerwoni. Na kolejną sytuację podbramkową kibice zgromadzeni na Volksparkstadion czekali do 83. minut. Niestety stworzyli ją Holendrzy – ponownie do akcji wysoko podłączył się Ake, podał prostopadle w pole karne, Wout Weghorst, który pojawił się na murawie chwilę wcześniej na wślizgu sfinalizował ten atak.
W 89. minucie po akcji Jakuba Piotrowskiego wyrównać mógł jeszcze Świderski, ale jego lekki strzał z trudnej pozycji wybronił holenderski golkiper. Polacy dążyli do zdobycia punktu, w doliczonym czasie gry byli stroną przeważającą, a z dystansu celnie uderzali Moder i Zalewski. Wyrównać niestety się nie udało i biało-czerwoni, mimo kilku dogodnych okazji, rozpoczęli EURO 2024 od porażki 1:2. Przed nami mecz z Austriakami, który musimy wygrać, mając
16 czerwca 2024, Hamburg
Polska – Holandia 1:2 (1:1)
Bramki: Adam Buksa 16 – Cody Gakpo 29, Wout Weghorst 83.
źródło: Łączy Nas Piłka
Comments