- Ludzie lubią indywidualności, a w stand-upie ich nie brakuje. Żeby się jednak przebić, trzeba być personą sceniczną - przekonuje komik i stand-uper Antoni Syrek-Dąbrowski.
Stand-up dotarł do Polski ze Stanów Zjednoczonych, z ponad stuletnim opóźnieniem. Zanim się pojawił, królowały u nas kabarety. – Wydaje mi się, że to wynikało z naszej tradycji. I choć wiem, że teraz jest modne, żeby "jechać" na tę scenę, to jednak mieliśmy w Polsce wspaniale kabarety tworzone przez fantastyczne osobowości - mówi Antony Syrek Dąbrowski. - Pod koniec lat 90. Zaczęło to iść w inną stronę i ludzie potrzebowali zmiany. Ale nie oszukujmy się, stan-up nie jest idealną rozrywką. Są twórczynie i twórcy lepsi i gorsi, tak jak w każdej dziedzinie sztuki.
Gdzie dziś debiutują stand-uperzy?
Pierwszy boom na stand-up w Polsce nastąpił w 2014 roku i od tego czasu mocno ewoluował.
- Zaczynałem jeszcze wcześniej, bo w 2010 roku i jestem z boomu YouTubowego. To właśnie w tej przestrzeni osiągało się milionowe wyświetlenia i nikt nie kontrolował treści. Teraz musimy wycinać przekleństwa i zwracać uwagę na obraźliwe treści. Rygorystyczne obostrzenia sprawiły, że w pandemii stand-uperzy przenieśli się na TikToka, a teraz jedynym miejscem, którym można „odnieść sukces” są aplikację, którym zależy, żeby się wypromować i dotrzeć do ludzi
- opowiada gość Czwórki.
- Polska scena stand-upowa liczy w tej chwili od 500 do 700 komiczek i komików. Pierwsza setka tych najpopularniejszych spokojnie może z tego żyć
- przekonuje rozmówca Kamila Jasieńskiego.
- Dziś debiutuje się łatwiej niż kiedyś, bo jest scena i jest kontekst. Ale z drugiej strony, stand-uperek i stand-uperów przybywa, więc trudniej jest zostać zauważonym. Trzeba być personą sceniczną, mieć własny styl. To najlepszy sposób, żeby dotrzeć do ludzi. (...) Kiedy zaczynaliśmy, musieliśmy przekonać publiczność, że jest się z czego śmiać. Teraz jest łatwiej, bo ludzie mają swoich ulubionych komików, jarają się występami i są bardziej przychylni dla nas twórców. Ale to nie znaczy, że zadowolą się byle czym. Są otwarci na nowe twarze, ale wiedzą już, czego chcą
- dodaje gość Czwórki.
- Uważam też, że mamy poczucie humoru, ale się z nim nie obnosimy. Wcale mnie to nie dziwi, bo żyjemy w kraju, w którym ludzie uśmiechnięci dziwnie się kojarzą.
Comments